niedziela, 11 stycznia 2015

Zimowe cytrusy

Widok dojrzewających cytrusów w środku zimy wciąż robi na mnie duże wrażenie. Złote i bursztynowe kule pomarańczy, cytryn i mandarynek wiszą na wieczniezielonych drzewkach. Nic nie robią sobie z deszczu, porywczego wiatru, a w tym roku nawet z bliskości śniegu. Są jak lśniące lampiony nasycone słońcem. Dają ludziom odczuwalną dawkę energetyzujących wibracji i witaminy C, tak potrzebnych w przeważającej do tej pory szaropopielatobrunatnej zimowej scenerii.




W przydomowych ogródkach często widzi się drzewka oblepione cytrynami. Grecy zdecydowanie faworyzują cytrynę. Niezależnie, czy to teren gospodarstwa na prowincji, czy skąpy kawałek zieleni wokół wielorodzinnego domu w mieście, dobrze mieć drzewko cytrynowe „pod ręką”. Powody są dwa. Po pierwsze, gdy niespodziewanie zabraknie cytryn w domowej spiżarni,  wystarczy wyjść w pantoflach do ogródka i zerwać jędrny owoc, którego kwaśny sok używany w kuchni greckiej nagminnie - do dosmaczania sałatek, zup, owoców morza, ryb, grilowanego mięsiwa, smażonych kiełbas, czy nawet jajek sadzonych. Po drugie, malutkie, białe kwiaty cytryny, pojawiające się na gałązkach dwa razy do roku, wiosną i jesienią, spowijają powietrze w niepowtarzalnie przyjemnej woni, mogącej rywalizować swą intensywnością i nutą jedynie z aromatem kwiatu jaśminu.



Drzewko cytryny jest pełne magii, dobrej energii i dobrodziejstw, które nigdy się nie kończą. Na jednej gałęzi można zobaczyć obok dojrzałych owoców jeszcze zielone młode cytrynki różnej wielkości, które sąsiadują z wonnymi kwiatami czekającymi na zapylenie. I tak w kółko, bez ustanku, bez chwili odpoczynku!



Pomyśleć, że Europa poznała cytrynę dopiero w X-XI wieku i to najprawdopodobnie dzięki Arabom! Starożytni Grecy do zakwaszania potraw używali ..... sok niedojrzałych winogron, a zamiast cytryn, uprawiali cytrony, będących przodkami tych pierwszych ..... ale to już całkowicie inna historia.

1 komentarz: