poniedziałek, 23 maja 2016

Muzeum Archeologiczne w Chania

Muzeum Archeologiczne w Chania mieści się w połowie długości głównej arterii przecinającej Stare Miasto, którą stanowi ulica Chalidon. Tam znajduje się były kościół katolicki pod wezwaniem świętego Franciszka. Założyli go na początku swojego panowania Wenecjanie, około XIV wieku. Stanowił on główną świątynię dużego monastyru Franciszkanów, który został zmieniony w meczet po zdobyciu miasta przez Turków w 1645 roku. Choć wejście do muzeum jest od samej tętniącej życiem ulicy, tabliczka informująca o godzinach otwarcia placówki jest tak mała i dyskretna, że nawet ktoś przechodzący tamtędy kilkakrotnie, być może wcale nie zauważy, że właśnie mija miejsce godne zwiedzenia. Oczywiście wszystkie przewodniki turystyczne, jak jeden mąż, wymieniają Muzeum Archeologiczne jako jeden z najważniejszych punktów na historycznej mapie miasteczka. 

Fasada z ostrym gotyckim łukiem wejścia do poweneckiej bazyliki świętego Franciszka.

Wchodząc do środka poczujemy przyjemną atmosferę: ciszę, rześki chłód oraz klimatyczne, rozproszone światło. Grube mury klasztorne odcinają wnętrze od zgiełku głównego deptaka oraz chronią przed gorącem panującym na zewnątrz. Światło dzienne wpuszczają nieliczne otwory okienne bocznej nawy. Główny jego snop penetruje wnętrze wchodząc z okrągłego otworu znajdującego się naprzeciw wejścia, wysoko pod żebrowanym sufitem nawy centralnej. Gablotki z ekspozytami również dodają miejscu nastroju swoim punktowym, halogenowym oświatleniem. Inne halogenowe punkciki ciągną się na całej długości centralnej nawy, na pierwszej krzywiźnie łukowatego sklepienia.

W głębi głównej nawy poświęconej okresowi rzymskiemu.
Klimatyczne wnętrze muzeum

Trójnawowa bazylika świętego Franciszka - w której króluje piękne gotyckie sklepienie żebrowe - jest wspaniałym otoczeniem i tłem dla różnorodnych eksponatów związanych z 5-tysięczną historią miasta Chania i regionu zachodniej Krety. Stała się ona muzeum 14 lipca 1962 roku. Ponownie odrestaurowano gruntownie jej zabytkowe wnętrze w latach 1977 - 1981. Wystawa obejmuje znaleziska datowane od neolitu do okresu rzymskiego (3500 p.n.e do III wieku n.e.). Jest ich tak wiele, że obecny dość mały budynek muzealny nie jest w stanie zaprezentować dużej części eksponatów, które od wielu lat są gromadzone w piwnicznej "przechowalni". Czekają one cierpliwie na otwarcie nowego gmachu, który jest budowany w dzielnicy Chalepa i niebawem będzie na ukończeniu.

Budynek przyszłego muzeum archeologicznego, zaprojektowany przez F. Bobotisa.

Zanim to się stanie, namawiam Was wszystkich na zwiedzenie obecnego muzeum. Potrzebujecie na to trochę czasu, gdyż i kolekcja jest bardzo bogata, i sam budynek jest równie ciekawy - nie wspominając o ogrodzie, w który można znaleźć kilka prawdziwych skarbów. Wystawa podzielona jest na dwie części: prehistoryczną (3 i 2 tysiąclecie p.n.e, mieszczącą się w przedniej części kościoła)  oraz historyczną (1 tysiąclecie p.n.e. do 2 wieku n.e., usytuowaną w jego głębi). Zwiedzanie zaczynamy z lewej strony od głównego wejścia. Tam znajdują sią najstarsze prehistoryczne znaleziska. Pochodzą one z jaskiń i grot zachodniej Krety, używanych w neolicie jako schronienie i miejsca religijnego kultu prehistorycznych ludzi. Idąc wzdłuż lewej, bocznej nawy, szybko dochodzimy do prehistorycznch artefaktów z czasów minojskich. Najciekawsze dla mnie okazały się: gustownie stylizowana minojska biżuteria oraz pieczęcie. Pieczęcie miały zastosowanie jako trwały podpis, jak również dowód wymiany towaru handlowego, a także przypuszcza się, że miały zastosowaniu przy spisach i liczeniu inwentarzu. Używano ich w czasie transakcji odciskając ich motyw na kawałkach gliny, glinianych tabliczkach lub powierzchni terakotowych naczyń, w których przechowywano i transportowano produkty żywnościowe takie jak: oliwa, miód, wino, a nawet solone ryby.

Pieczęcie minojskie (1600 -1200 r.p.n.e.)

Duże wrażenie zapewne wywrą na każdym również minojskie pogrzebowe sarkofagi. Najczęściej ozdabia je motyw ośmiornic o meandrujących, rekordowo długich mackach. Można dopatrzeć się również obusiecznych toporów lub geometrycznych rogów, przywołujących od razu na myśl minojski pałac w Knossos. Odkryto je, jak wiele innych przedmiotów, prowadząc prace archeologiczne na cmentarzach lub w pojedyńczych grobach minojskich. Te pierwsze leżały wokół miasta, a te drugie były rozsianych po kreteńskiej prowincji. Również na obszarze dzisiejszego miasta - w najwyższym jego punkcie: nadmorskim wzgórzu Kasteli - odnaleziono ruiny pałacu minojskiego i dziesiątki, jak nie setki, śladów życia i działalności Minojczyków.

Sarkofag minojski z charakterystycznym malunkiem przedstawiającym ośmiornice

Kolejnym punktem, gdzie warto się na dłużej zatrzymać to piękne rzymskie mozaiki, rzeźby i popiersia. Pochodzą one z prywatnych rezydencji i świątyń bogato wyposażanych przez Rzymian, którzy lubowali się w splendorze oraz kosztownych dziełach sztuki. Odkryto je głównie w Chania na wzgórzu Kasteli, w pobliskiej Apterze, Polirinni, Kissamos, świątyni Diktynna na półwyspie Rodopou, czy na południowym wybrzeżu Krety m.in.w Lissos i na wysepce Gavdos.

 Mozaika podłogowa znalezione w rezydencji rzymskiej na wzgórzu Kastelii, w Chania (2- 3 wiek n.e.)

Dionisos i satyr na rzymskiej mozaice (2-3 wiek n.e.)

Należy podkreślić, że duża część eksponatów pochodzi z darowizn - od mieszkańców oraz kolekcjonerów, którzy w różnych okolicznościach znaleźli się w posiadaniu rozmaitych, unikatowych przedmiotów. Rozpoczęta w latach '50 akcja promowania idei przekazywania muzeum archeologicznych przedmiotów, będących w rękach osób prywatnych, popłaciłą się. Dziesiątki mieszkańców Chania i okolic dołożyło swoją cegiełkę w stworzeniu dzisiejszej kolekcji, podarowując lokalnemu wydziałowi archeologicznemu bezcenne przedmioty. Ponadto, około 1500 eksponatów, umieszczonych w przybudówce po prawej stronie budynku muzealnego, podarowała miastu rodzina Mitsotakis (wywodząca się z Chania, kilkupokoleniowy ród greckich polityków związany z centralno-prawicową partią Nowa Demokracja) w 2000 roku. Natomiast kasyno Loutraki, znajdujące się na Peloponezie, w 2008 roku zdobyło na aukcji w Niemczech wspaniałą kolekcję starożytnych monet z Krety. Można ją oglądać w muzeum od 2011 roku.


Kolekcja numizmatyczna - darowizna kasyna Loutraki z Peloponezu.

Wychodząc do ogrodu klasztornego przeniesiemy się w czasy okupacji weneckiej i następującej po niej, tureckiej. To tu znalazła schronienie marmurowa misa fontanny weneckiej, będacej w tamtych odległych czasach główną atrakcją pobliskiego placu, zwanego dzisiaj Placem Eleftheriosa Venizelosa. Plac ten mieszkańcy Chania nazywają częściej Placem Santrivani - Placem Fontannowym - wywodzącym swoją nazwę od tureckiego słówka "sadırvan", czyli fontanna. Marmur "santrivani" ozdobiony jest nadgryzionymi przez ząb czasu płaskorzeźbami weneckich herbów rodowych oraz lwich głów świętego Marka, symbolu Wenecji.

Główna część fontanny weneckiej, "sitrivani".

Nieopodal stoi oparty o ścianę "prawie cały" lew wenecki, zamarły w połamanym na trzy części reliefie. Z jego dwóch stron znajdujaą się bogato zdobione weneckie, renesansowe portale wykute w jasnym piaskowcu. Boczna nawa kościoła podparta jest swoimi zewnętrznymi, kamiennymi wspornikami, przewidzianymi przez architekta budowli. Dodatkowo kilka współczesnych, metalowych wsporników odciąża strarą kamienną konstrukcję, dadając jej na pewno nie urody, ale poczucia stabilności i bezpieczeństwa.


Boczna nawa wsparta metalowymi belkami. W głębi lew świętego Marka.

Ostatnią rzeczą, o której wspomnę, to stojąca w rogu ogrodu ośmioboczna, turecka studnia. Każdy jej bok obramowany jest dwiema kolumnami, zbiegającymi się na górze ostrym łukiem. Tam wbudowane są białe, marmurowe tablice z napisami modlitw z Koranu. Cała bryła studni ma kształt minaretu i służyła jako miejsce rytualnych ablucji przed wejściem do meczetu.  W dolnej części każdego boku zostały zamurowane marmurowymi płytami miejsca, z których wypływała kranikami woda, ... szkoda, miło byłoby usłyszeć i dzisiaj jej melodyjny szum... mógłby się on stać kolejną atrakcją i to nie tylko tutaj, gdyż podobnych potureckich studni i ściennych ujęć wodu jest całkiem sporo w obrębie Starego Miasta... ale to już całkowicie inna historia...

W zaciszu muzealnego ogrodu. Turecka studnia- miejsce rytualnych ablucji.

niedziela, 15 maja 2016

Dolmadakia - winogronowe gołąbki

Co turyści zazwyczaj miło wspominają z pobytu na Krecie? Na pewno - między kilkoma klasycznymi rzeczami typu słońce, morze i plaża - smakowitą, lokalną kuchnię. Jedną z najbardziej ulubionych i typowych przystawek serwowanych w lokalnych tawernach są miniaturowe "gołąbki" - "dolmadakia". Robione są one na bazie liści winogron, ryżu i oczywiście wybornej oliwy kreteńskiej. Czas zabrać się do ich ugotowania po raz pierwszy w tym roku, gdyż przydomowe pergole i płoty z winoroślą właśnie ustroiły się w świeżutkie, soczystozielone listowie. Sezon na delikatne liście winogron właśnie się zaczął! A kto nie ma pergoli w zasięgu ręki, może zakupić liście winogron na lokalnym targowisku...

Liście winogron na straganie - 4E za ćwierć kilo!

"Dolmadakia" nie są trudne w przyrządzeniu, tyle co pracochłonne. Coś na zasadzie różnicy w preparowniu całkiem sporych, włoskich "ravioli", a ich malutkich krewnych, "tortellini". Proporcje między klasycznymi polskimi gołąbkami w liściach kapusty (w Grecji też popularne i zwane "dolmades"), a "liliputami" w liściach winogron, kształtują się mniej więcej w granicach 1:20. Poza tym jest jeszcze kilka kluczowych aspektów, o których trzeba wiedzieć przed przystąpieniem do żmudnego zawijania malutkich "dolmadakia". Pierwszym z nich to ryż. Wybieramy odmiany z zaokrąglonym ziarnem, który po ugotowaniu nie będzie ani zbyt sypki, ani posklejany na jednolitą masę. Najlepiej nadaje się do tego odmiana "karolina", dostępna w każdym supermarkecie. Drugim ważnym czynnikiem jest sposób gotowania. Dno garnka, w którym ściśle ułożymy "dolmadakia", jeden koło drugiego, trzeba wyłożyć kilkoma liśćmi winogronowymi - najlepiej tymi uszkodzonymi, nie nadającymi się do zawijania ryżu - aby nie przypalić spodniej warstwy "gołąbków". Ponadto liście winogron przed użyciem należy szybko zblanszować we wrzatku, aby nabrały elastyczności potrzebnej przy zawijaniu w nie ryż. Gołąbki układamy warstwami, a ostatnią przyciskamy płaskim talerzem o przekątnej 2 centymetry mniejszej niż przekątna garnka. Gotujemy je pod przykryciem na powolnym ogniu, aby ryż miał czas wchłonąć wodę, którą zalewamy gotowe gołąbki "złapane do garnka" na wysokość górnej warstwy.

niedziela, 8 maja 2016

Skruszone ośmiornice

Owoce morza, albo się kocha, albo obchodzi szerokim łukiem. Dla osób należących do pierwszej kategorii, Kreta na pewno ma wiele do zaoferowania. Nie raz spotkałam się z opinią, że przyjeżdża się tu na wakacje nie tylko, aby nasycić się słońcem, ciepłem i lazurowym morzem, ale również zaspokoić kubki smakowe wirtuozją dań na bazie owoców morza. Wody otulające Kretę - Morze Kreteńskie na północy i Libijskie na południu - obfitują w rozmaite ryby, głowonogi i skorupiaki. Zarówno wyrafinowane restauracje, jak i swojskie, klimatyczne tawerny, mają w swoich kartach dań szereg ciekawych propozycji... i to po relatywnie atrakcyjniejszych cenach w porównaniu z innymi krajami Europy, gdzie za owoce morza dość słono się płaci. 


Suszące się i kruszejące na słońcu ośmiornice.

Kropką nad "i" jest sam sposów przyrządzania - ma być prosto, szybko, bez udziwnień, tak aby wydobyć i wyeksponować smak jadalnych skarbów morskich. Każdy na tym polu ma swoje kulinarne tajemnice i triki. Kolory Krety podpatrzyły, jak "kruszeją" na słońcu świeżo złowione ośmiornice, które znajdą swoje przeznaczenie na talerzach restauracji Antigony. Lokal ten słynie ze swojej zupy rybnej, zwanej "kakavia", oraz innych darów Posejdona. Znajduje się na samym końcu deptaka Starego Portu w Chania, tuż przy weneckich dokach Moro, gdzie właśnie został nakręcony poniższy filmik.


To co udało się dowiedzieć w czasie krótkiej rozmowy z kucharzem tego lokalu, to informacja, że ośmiornice wiszą na słońcu przez dwa dni. Siadające na nich muchy nie przeszkadzają, gdyż po