Pomimo wspaniałego klimatu i temperatury na plusie, Zimie nawet na Krecie
nie udaje się ukryć swojej nagości. To tu, to tam, „wystają” jakieś nieokryte
należycie elementy: łyse platanowce na placach miasteczek i wiosek, bezlistne jesiony na tle weneckich murów fortyfikacyjnych, szpalery morwowców
przyciętych "na pałę”, zmizerniałe tamaryszki przy promenadach i plażach.
 |
Platanowiec na placu Slantzia, Chania.
|
 |
Jesiony na tle murów weneckiej fortyfikacji w mieście Chania. |
 |
Przycięty "do pnia" morwowiec. |
 |
Tamaryszek w zimowym pejzażu. |
 |
Nagie drzewo? na tle zimowych chmur. |
Jednakże najbardziej razi swoją nagością drzewo, którego liście okryły
„nasz” biblijny negliż i wstyd. Prawdziwa ironia losu, bo to właśnie figowce, które użyczyły
swojego okazałego listowia Adamowi i Ewie, stoją teraz samotnie bez jednego
najmniejszego listka, nawet śladu pierwszego, mikroskopijnego pączka. Co
gorsza, przypominają upiorne szkielety mitycznych stworów lub prehistorycznego
mamutów - wielkie rusztowanie niebotycznych łuków żeber i gładkich,
gigantycznych kłów.
 |
Kły i żebra figowca....... |
 |
..........i ani jednego liscia, aby okryć swoją nagość. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz